czwartek, 17 marca 2016

One Shot Leonetta: Życie to chwila... Cz.2



One Shot Leonetta: Życie to chwila... cz.2
***Violetta:
Gdy tylko przyjechałyśmy od razu szybko weszłam do szpitala. Francesca ledwo za mną nadążało. Podeszłam do pierwszej pielęgniarki jaką spotkałam, ale ta skierowała mnie do pani doktor, przypuszczam, że to ona do mnie dzwoniła. Poszłam do gabinetu lekarzy i zapukałam.
- Proszę- usłyszałam i otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry. Nazywam się Violetta Verdas, pani dzwoniła do mnie w sprawie mojego męża Leona. - powiedziałam będąc w środku sali i zamykając drzwi.
- Tak, proszę usiąść- powiedziała i wskazała na krzesło.
- Dobrze, dziękuję- powiedziałam i usiadłam na przeciwko niej.
- Pani mąż Leon trafił do nas nieprzytomny, na szczęście się wybudził. Ma lekki wstrząs mózgu, ktoś musiał go czymś uderzyć. - powiedziała. - Niestety mam też złą wiadomość. - dodałam.
- Złą?- spytałam ze strachem.
- Spokojnie- powiedziała.- Pani mąż ma ranę postrzałową, będzie musiał przejść operację, kula niestety jest w złym miejscu, ponieważ blisko serca. Gdy był tutaj transportowany musieli go dwa razy reanimować- dodała.
- O Boże- powiedziałam ze strachem, po moim policzku spłynęła łza. Nie chciałam go stracić.... Nie mogłam. - Mogę go zobaczyć?- spytałam.- Proszę.
- Dobrze, ale na chwilę, ponieważ jest przygotowywany do operacji- powiedziała i wstała.
- Dobrze, dziękuję. - szepnęłam i poszłam za nią do sali, w której leżał Leon. ***
*** Leon:
Leżałem w sali i czekałem, aż zabiorą mnie na operację. Bardzo źle się czuję, wszystko mnie boli, ciężko mi się oddycha. Wiem, co mi się stało, zostałem postrzelony, ale już miałem jedną operację, ale chyba nie przyniosła rezultatu. Mam nadzieję, że nie zadzwonią teraz po Violettę.... Nie chcę, żeby cierpiała.... Moje rozmyślenia przerwała osoba wchodząca do sali. Spojrzałem w stron drzwi i zobaczyłem Violettę. Patrzyłem na nią, ale ma chyba jakieś zwidy. To nie może być Violetta.. Ta kobieta jest w ciąży, a ja nic nie wiem o tym, że Violetta jest w ciąży...
- Leon- usłyszałem cichy szept i zobaczyłem Violettę, ale jak ona... w ciąży...?
- Viola- szepnąłem ledwo co, nie mogłem oddychać, a co dopiero mówić.
- Cicho, nie mów nic... - szepnęła i usiadła obok mnie. - Nie mów nic, wszystko będzie dobrze, będziesz miał operację i będzie lepiej - dodała. - Tak bardzo się o ciebie bałam. - szepnęła i przytuliła się do mnie. Delikanie odwzajemniłem jej uścisk, ale byłem bardzo osłabiony i na nic więcej nie było mnie stać.***
***Kilka godzin później, okolice godziny 22, Francesca:
Siedzimy tutaj tak długo, Violetta przysypia na krześle. Już kilka razy mówiłam jej, abyśmy pojechały do jej domu, bo musi się położyć, ale ona jest bardzo uparta.
- Viola - szepnęłam i szturchnęłam ją delikatnie.
- Co?- spytała szybko otwierając oczy.
- Spokojnie, chodź wrócimy do domu - powiedziałam.
- Nie - powiedziała stanowczo.
- Viola nie możesz nie spać, zaszkodzi to dziecku- powiedziałam również stanowczo.
- Muszę tu zostać, chcę wiedzieć jak poszła operacja- powiedziała.
- Operacja pewnie będzie jeszcze długo trwać- powiedziałam. - Wracamy - dodałam, ale znowu Violetta zaprzeczyła. Dopiero po jakimś czasie udało mi się ją przekonać. Dobrze, bo ona musi dużo odpoczywać. Pojechałyśmy do jej domu. Gdy Violetta zasnęła, poszłam do pokoju gościnnego. Zasnęłam bardzo szybko, tak jak ona zresztą. ***
***Poranek, Violetta:
Obudził mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam.
- Halo?- powiedziałam zaspanym głosem.
- Pani Violetta Verdas?- spytał głos w telefonie.
- Tak- burknęłam do telefonu.
- Dzwonię w sprawie pani męża Leona Verdasa.- dodała kobieta.
- Słucham?- powiedziałam momentalnie się budzą. Czekałam na odpowiedź...***

No i na razie to by było tyle. Już wkrótce kolejna, ostatnia część tego One Shota!!!! 
Jak podoba wam się ta część? 

3 komentarze: