wtorek, 19 stycznia 2016

One Shot Leonetta: Życie to chwila cz.1



One Shot Leonetta!Życie to chwila....Cz.1 




Ona- 23-letnia kobieta o imieniu Violetta. Z zawodu lekarka, jedna z najbardziej znanych na całym świecie. Jest żoną 25-letniego Leona Verdasa, żołnierza, który parę miesięcy wcześniej wyjechał na misję do Afganistanu. Codzienny strach, że może nie wrócić doprowadza 23-latkę do obłędu. Jednak nigdy nie przestaje w to wierzyć.
On- 25-letni żołnierz obecnie przebywający w Afganistanie. Nie ma kontaktu z żoną, nie wie, że spodziewa się jego dziecka. Bardzo tęskni za żoną, ale wie co go czeka, wie to odkąd zdecydował się zostać żołnierzem.

*** Violetta:
Leon po raz kolejny przez kilka miesięcy jest na misji w Afganistanie. Bardzo za nim tęsknie i codziennie modlę się o to, aby nic mu się nie stało i aby cały wrócił do Buenos Aires. Jak co dzień wstałam i wykonałam poranne czynności. Ubrałam się w luźny top oraz spodenki. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie. Dość duże, ponieważ jest coś czego jeszcze nie powiedziałam, czegoś czego nie wie Leon. Jestem w ciąży... Dokładnie w 6 miesiącu, bardzo boję się, że maluszek nigdy nie pozna ojca jeśli nie wróci z misji. Zjadłam śniadanie i posprzątałam dom, nie mogę się przemęczać, ale nie mam wyjścia, muszę zachować porządek w domu. Gdy wszystko zrobiłam wyszłam z domu i pojechałam do Francesci. Minęło tyle lat, a my nadal się przyjaźnimy. Nic dziwnego przecież obiecałyśmy sobie przyjaźń na wieki. Gdy dojechałam do umówionego miejsca weszłam do środka. Przywitałam się z Fran i zamówiłam sobie wodę z cytryną, nie mogę pić kawy, a szkoda, bo zapewne bardzo by mi pomogła w tych stresujących dniach. Moje rozmyślania przerwał głos mojej najlepszej przyjaciółki.
- Jak się czujesz?- spytała.
- Tak jak zwykle, nic się nie zmieniło- powiedziałam.
- A maluszek jak?- spytała.
- Mam nadzieję, że pozna ojca- szepnęłam.
- Nie może być inaczej, zobaczysz Leon wróci- powiedziała i pogładziła mnie po dłoni.
- Czuję, że coś jest nie tak- powiedziałam i napiłam się trochę wody.
- Ale co?- spytała.
- Nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie, że Leonowi coś się stało- szepnęłam.- Byłam u jego kolegów, którzy wiedzą wszystko co się tam dzieje i czuję, że okłamali mnie mówiąc, że nic się nie dzieje- dodałam.- Francesca boję się- powiedziałam.
- Wszystko jest dobrze na pewno, Leon niedługo wróci cały i zdrowy zobaczysz- powiedziała. - Nie może być inaczej, bardzo cię kocha i wie, że jego zadanie nie jest walczyć tam ale wrócić do ciebie- dodała.
- Wiem, ale mam przeczucie, że coś mu się stało, a kłamstwa reszty żołnierzy tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu.- powiedziała.
- Pamiętasz co Leon obiecał ci 4 miesiące temu zanim wyjechał?- spytała.
- Pamiętam jakby to było wczoraj- szepnęłam i nagle to wróciło do mnie.
Stałam wtedy w salonie i żegnałam się z nim. Płakałam, bałam się kolejnej rozłąki z niej. Kolejny czas, długi czas niepewności czy żyje, czy wróci, czy nie zginie. Powoli wykańczało mnie to psychicznie i nadejdzie dzień kiedy tego nie wytrzymam. Leon czule gładził mój policzek i ścierał moje łzy, które płynęły strumieniami. Przytuliłam mocno się do niego i szepnęłam ciche ,, Kocham cię". On wtedy odsunął mnie od siebie i spojrzał mi prosto w oczy. Rzekł wtedy słowa przepełnione miłością:
- Mimo wszystko co się stanie pamiętaj, że bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę. Proszę obiecaj mi jedno- powiedział i wziął głęboki wdech. - Jeśli nie wrócę nie rozpaczaj po mnie, masz dopiero 23 lata, ułóż sobie życie na nowo z kimś kto będzie się tobą opiekował, kochał i czuwał zawsze nad tobą. - dodał. - Wiem, że zawsze to mówię, ale chcę mieć tę pewność, że jeśli odejdę będziesz szczęśliwa. Nawet jeśli osobą, która przyniesie ci szczęście nie będę ja - szepnął i pocałował mnie w czoło, a następnie w usta. Pocałunek był czuły, namiętny i przepełniony miłością. Pocałunek, który zawsze przed jego wyjazdem uznawałam za być może nasz ostatni. Przytuliłam się do niego jeszcze raz mocno, a potem on odszedł. Patrzyłam jak wsiadał do samochodu i odjeżdżał. Przez tydzień nie mogłam dojść do siebie. Miałam mdłości, wymiotowałam, źle się czułam. Francesca i Camilla jak zwykle z troski o mnie zabrały mnie do lekarza, gdzie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Początkowo na myśl przychodziła mi aborcja, ale byłabym najgorszym potworem świata zabijając owoc mojej i Leona miłości.

Moje rozmyślania przerwał głos zmartwionej Francesci. W sumie nie dziwię się jej, od 5 minut uśmiechałam się delikatnie wgapiona w jeden punkt kawiarni. Nie zauważyłam, że dosiadła się do nas Camilla. Zawsze tak jest, gdy myślę o Leonie.
- Violu wszystko okey?- spytała Francesca.
- Tak po prostu przypomniał mi się Leon- powiedziałam.
- Co?- spytała Camilla.
- Nasze pożegnanie sprzed 4 miesięcy.- szepnęłam.- Do dzisiaj pamiętam jego prośbę.- powiedziałam.- ,, Jeśli nie wrócę nie rozpaczaj po mnie, masz dopiero 23 lata, ułóż sobie życie na nowo z kimś kto będzie się tobą opiekował, kochał i czuwał zawsze nad tobą. Wiem, że zawsze to mówię, ale chcę mieć tę pewność, że jeśli odejdę będziesz szczęśliwa. Nawet jeśli osobą, która przyniesie ci szczęście nie będę ja." - dodałam. Dokładnie zacytowałam jego słowa, chociaż zawsze obiecywałam mu to, że ułożę sobie życie, gdy on z tej wojny nie wróci to wiem, że tak nie będzie. 
- Znasz te słowa na pamięć- powiedziała Francesca.
- Odkąd jesteśmy razem wyjeżdżał 5 razy na misje, zawsze mówił to samo, tak jakby miesiącami pisał to pożegnanie- szepnęłam.
- Może tak było- powiedziała z delikatnym uśmiechem Cami.
- Jeżeli on nie wróci kiedykolwiek wiem, że sobie nie poradzę z tym, że odszedł, że już nigdy nie będzie ze mną- szepnęłam.
- Wszystko będzie dobrze- powiedziała Francesca.- Wróci, musi wrócić. Ma do kogo- dodała. Potem jeszcze trochę siedziałyśmy w kawiarni. Następnie poszłyśmy do sklepów z ubrankami oraz meblami dla dzieci. Znam już płeć dziecka, a do porodu zostały tylko 3 miesiące. Muszę być już przygotowana, dlatego teraz muszę się tym zająć. 
+++ Wieczór, tego samego dnia:
Po kolacji usiadłam w naszej wspólnej sypialni i przeglądałam nasze wspólne zdjęcia, tyle wspomnień, tyle zdjęć, tyle wspólnych chwil, których nigdy nie zapomnę. Zawsze będą w mojej głowie i w moim sercu.Oglądając te zdjęcie poleciało parę łez, z każdym coś się wiąże. 

To zdjęcie zrobiła Cami. Ona uwielbia robić zdjęcia. Mieliśmy wtedy po 17 lat i byliśmy na wakacjach. Cami, ja i Francesca pojechałyśmy do Meksyku tam też poznałam Leona. Było to w sumie dzięki Francesce. Przechodząc obok boiska zauważyłyśmy jak ćwiczą. Mieli szkolenie do wojska, wśród tych osób był właśnie Leon. Po kryjomu usiadłyśmy na ławce i patrzyłyśmy na nich. Wtedy po paru minutach moje i Leona spojrzenie spotkało się. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech.  Tak zaczęła się nasza znajomość, potem dziewczyny od jego kolegów zdobyły jego numer, pisały wbrew mojej woli pierwsze smsy do niego. Miałam przy tym niezły ubaw, ale to im zawdzięczam to, że go poznałam, że teraz z nim jestem.


Zdjęcie z naszych pierwszych wspólnych wakacji. Ja i on po raz pierwszy razem na wakacjach, wtedy po roku przyjaźni Leon powiedział, że mnie kocha i od tego momentu zostałam jego dziewczyną. To zdjęcie to nasz pierwszy pocałunek. Jak zostało zrobione? Camilla i Francesca, najbardziej ciekawskie osoby jakie znam. Poszły za nami, słyszały wszystko i postanowiły upamiętnić tę chwilę robiąc nam zdjęcie. Na początku chciałam je za to udusić, ale teraz z perspektywy czasu, jestem szczęśliwa, że mam to zdjęcie.
Moje wspomnienia przerwał dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam numer, którego nie znałam. Odłożyłam album i otarłam szybko łzy. Odebrałam próbując jak najbardziej zatuszować to, że płakałam.
- Pani Verdas?- usłyszałam głos żeński ze słuchawki.
- Tak przy telefonie. Słucham?- powiedziałam.
- Pani mąż Leon Verdas 20 minut temu został przetransportowany do naszego szpitala. - powiedziała pani doktor.
- Boże Leon- powiedziałam zdenerwowana- Co z nim?- spytałam.
- Jest nie przytomny.- powiedziała.-  Proszę przyjechać do głównego szpitala i dowie się pani więcej.- dodała.
- Dobrze, za niedługo będę- powiedziałam i rozłączyłam się. Szybko się przebrałam i zadzwoniłam po Francescę. Nie chciałam prowadzić, dlatego poprosiłam ją, aby mnie zawiozła. Stałam przed domem a czas niemiłosiernie mi się dłużył. Miałam wrażenie, że stanął w miejscu. Czekanie na Fran trwało dla mnie wiecznie. 


I oto kochani po przerwie najpierw dodaję One Shot, będzie miał kilka części, nie wiem ile. Co myślicie? Jak sądzicie co się wydarzy? 

5 komentarzy:

  1. Cudowny 😀
    Błagam byle z happy endem!
    Inaczej rozpadne sie na kawałki i przyjdę do cb z siekierą!
    Hahah żarcik :)

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny
    Czekam na następna cześć
    Mam nadzieje ze Leonowi nic nie będzie

    OdpowiedzUsuń