,, Juntos Para Siempre"
,, Licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze. "
- Nie dziwi mnie twoje zachowanie- powiedział.- Masz do tego powody, ale nie możesz jej bić- dodał.
- Wiem kochanie przepraszam, ja już tego nie zrobię- powiedziałam i wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
- Trzymam cię za słowo- powiedział. Po kilku minutach wróciliśmy do domu. Weszliśmy do środka, a Fran wyszła. Podobno gdzieś się śpieszyła.
- Maria chodź do mamusi- powiedziałam. Mała była przestraszona.
- Nje- powiedziała.- Bojem sje cjebje- dodała cicho.
- Chodź skarbie mamusia nic ci nie zrobi.- powiedziałam, a mała podeszła do mnie po kilku minutach. Posadziłam ją na swoich kolanach i zgarnęłam jej włoski z twarzy.
- Przepraszam skarbie nie chciałam cię zbić- powiedziałam.
- Bojiajo mnje tjo- powiedziała smutna, a jej oczka zaświeciły się.
- Wiem kochanie i przepraszam. Już cię więcej nie zbiję- powiedziałam.
- Dopse- powiedziała i przytuliła się do mnie. Uspokoiłam się, gdy to zrobiła.***
*** Wieczór tego samego dnia. Leon:
Wszyscy siedzieliśmy na kanapie. Mała oglądała dobranockę, ale było widać, że jest już bardzo padnięta.
- Kochanie chodź spać- powiedziała Violetta.
- Tijko ogjondnje- powiedziała.
- Słoneczko ale ty już prawie śpisz tutaj- powiedziała znowu moja żona.
- Njo dopse- powiedziała.- Aje nje cje sje disiaj mić- powiedziała i wyciągnęła rączki w stronę Violetty. Moja żona wzięła ją na ręce i wstała. Poszła z nią do jej pokoju.***
*** Noc, okolice godziny 2... Leon:
Nagle usłyszałem płacz Marii, wstałem i poszedłem do niej. Wszedłem do jej pokoju i zauważyłem ją siedzącą i płaczącą na łóżku. Podszed do niej i wziąłem ją na ręce.
- Co się stało słoneczko?- spytał.
- Śfencji mnje joncka- powiedziała.
- Od czego?- spytał.
- Nje fjem- powiedziała i podwinęła rękawek od swojej piżamki. Pomógł, ponieważ nie dawała sobie rady. Zauważył na jej rączce wysypkę. Położył ją na łóżku i ściągnął jej piżamkę. Miała wysypkę na całym ciele.
- Kochanie nie drap tego- powiedział i odciągnął jej rączkę od brzuszka.
- Aje tjo śfencji- powiedziała wycierając łezki.
- Bo masz ospę najprawdopodobniej- powiedział Leon.
- Ajie jia ne cje ośpy.- powiedziała smutna.
- Chodź pojedziemy do szpitala i pani przepisze ci maść żeby cię nie swędziało- powiedział.
-Tejas?- spytała.
- Tak skarbie teraz.- powiedział.- Nie drap się ja idę obudzić mamusię.- powiedział i wyszedł. Maria starała się nie drapać, jednak wszystko ją swędziało. Po kilku minutach do jej pokoju weszła zaspana Violetta.
***Violetta:
Nagle obudził ją Leon,eżeli dobrze zrozumiała, to powiedział, że Maria dostała ospy. Od razu wstała i poszła do jej pokoju. Zauważyła ją leżącą z podkurczonymi nóżkami. Starała się nie drapać.
- Nie płacz kochanie- powiedziała widząc, ją po jej policzkach spływały łezki
- Aje tjo śfencji- powiedziała i przewróciła się na plecki.
- Pojedziemy do lekarza i nie będzie swędzieć- powiedziałam. Podeszła do jej szafy i wyjęła jej spodnie oraz tunikę. Podeszła do niej i ubrała ją. Uczesała jej szybko włoski i ubrała skarpetki. Wzięła ją na ręce i dała Leonowi, a sama poszła do łazienki i szybko się przebrała. Wyszli z domu i Violetta zamknęła dom. Wsiedli do samochodu, Violetta usiadła obok niej z tyłu i zapięła ją i siebie do pasów. Mała siedziała w foteliku, a samochód prowadził Leon. Po kilkunastu minutach dojechali do szpitala. Wyszli i weszli do szpitala. Violetta zarejestrowała małą i czekali na lekarza. Po około 20 minutach lekarz zawołał ich. Weszli do gabinetu i rozebrała małą. Pan doktor zbadał małą i kazał ją ubrać. Violetta ubrała ją, a lekarz potwierdził podejrzenia Leona. Lekarz wypisał receptę, były na niej witaminy dla Marii i maść. Odebrali receptę, podziękowali i wyszli. Poszli do samochodu. Niestety apteka była zamknięta i dopiero rano mogli wszystko wykupić.
- Ta noc będzie nie przespana- powiedziała Violetta.
- Śfencji- powiedziała Maria i zaczęła się drapać. Leon, który niósł ją na rękach odsunął jej rączkę od nóżki.
- Kochanie nie wolno się drapać i koniec- powiedział i posadził ją w foteliku. Violetta zapięła ją, a Leon wsiadł na miejsce kierowcy. Violetta i Leon zapięli pasy i odjechali spod szpitala. Pojechali do domu.
No i to tyle... Wiem, nie było mnie tutaj miesiąc, ale musiałam dużo poprawiać, zdawać itd. Ale teraz będę już na stałe, przynajmniej się postaram :)
Do zobaczenia! :)
Zaklepane! Kochana piękne! Uwielbiam twojego bloga troszkę się stęskniłam :)
OdpowiedzUsuńSuper:*
OdpowiedzUsuńVilu i Maria normalne^^
Czekam na nexta<3
Nie komentowałam wcześniej ale wiedz iż blog jest genialny!
Super rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
OdpowiedzUsuńFajny.
OdpowiedzUsuńAle czemu nie ma nowego?
Czekam:3