czwartek, 5 marca 2015
Rozdział 7!
,,Juntos para siempre"
,,Przyjaciel- to człowiek, który mnie zna, a mimo to lubi :) "
-Leon...- powiedziała nadal niedowierzając.
-A więc tak się od dzisiaj wita swojego męża?- spytałem.
- Ale jak?- powiedziała ledwo co.
- Miałem koncert wcześniej i udało mi się też wcześniej wrócić.- powiedziałem. A na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech, ja również się uśmiechnąłem, a ona mnie pocałowała.
-Wchodzimy do środka?- spytałem po oderwaniu się
- Tak- powiedziała i weszliśmy. Cały wieczór spędziliśmy na opowiadaniu co się wydarzyło przez te 5 miesięcy, całowaniu i przytulaniu. Około 22 przenieśliśmy się do sypialni, a co się wydarzyło to pewnie wiecie, a jak nie to się dobrze zastanówcie.***
***Następny dzień, Violetta:
Obudziłam się około 10, na samo wspomienie wczorajszej nocy się uśmiechałam. Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam Leona, który jeszcze spał. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego jeszcze bardziej. Poleżałam jeszcze chwilę i wstałam. Ubrałam się i poszłam do łazienki, w której wykonałam poranne czynności. Ubrałam się w spodenki i luźny top, do tego założyłam lity koloru błękitnego. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w kucyka. Zadowolona z efektu wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchnii. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Gdy kroiłam ogórka poczuła, że ktoś łapie mnie w tali. Uśmiechnęłam się i odłożyła nóż po czym odwróciłam się w jego stronę.
-Dzień dobry- powiedziałam i musnęłam jego usta.
- Dzień dobry- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Jak się spało?- powiedział.
-Cudownie bo nareszcie obok ciebie- powiedziałam patrząc w jego oczy.
- Cieszę się- powiedział. A ja odwróciłam się i dokończyłam robić śniadanie. Po chwili usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.***
***Angie:
Nie no mnie coś trafi! Jak można tyle złego zrobić! Od wczoraj zdążyła znowu zalać łazienkę, rozbić kolejny kubek, wyrzucić zupkę, wylać herbatę, wybrudzić kanapę i kilka innych rzeczy. Charakter to jak nic ma po Leonie. Właśnie siedzę w kuchni i próuję ją nakarmić.
-Maria no jedz!- krzyknęłam po raz kolejny od 20 minut.
-Ne!- krzyknęła.
-Nie denerwuj mnie tylko jedz!- krzyknęłam jeszcze bardziej zła.
-Ne!- krzyknęła, wypięła mi język i poleciała do salonu. Poszłam za nią i wzięłam ją na ręce, akurat próbowała włączyć telewizor.
-Puscaj- powiedziała i mnie uderzyła, za co ona również dostała klapsa po tyłku.
-Starszych się nie bije!- krzyknęłam i zaniosłam ją do kuchni.
-Babcia mne bije! Piowiem tiacie!- krzyknęła.
- Nie dostałabyś gdybyś była grzeczna!- powiedziałam zła.
-Jiestiem gzecna!- krzyknęła.
- Nie jesteś! I nie ruszych się stąd dopóki tego nie zjesz!- powiedziałam zła i zaczęłam ją karmić. Po jakiś 30 minutach mi się udało, oczywiście pluła jedzeniem, wybrudziła ręce, czyli to co codziennie...***
***Ludmiła:
Jestem bardzo szczęśliwa. Federico powiedział, że jest jakaś szansa na przeprowadzenie się do Buenos Aires. Zawsze chciałam tam mieszkać. Federico dostał tam pracę i nie może przegapić takiej okazji. Już nawet zaczęłam planować jak będzie wyglądać moje życie tam. Już nie mogę się doczekać! Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu,a był to nikt inny jak Federico. Od razu rzuciłam mu się na szyję i namiętnie pocałowałam.
- Nareszcie jesteś- powiedziałam po oderwaniu, patrząc w jego oczy.
-Tak- odpowiedział.
- I co?- spytałam ciekawa
-Lu muszę cię zmartwić.- powiedziała.
-Co?- spytałam.
- Na lot do Argentyny musimy czekać 2 tygodnie- powiedział z uśmiechem, a ja rzuciłam mu się po raz drugi na szyję. Gdy się odsunęłam, walnęłam go w ramię.
-Ej, za co to?- spytał z miną zbitego psa.
-Za to że ze mnie zażartowałeś- powiedziałam. - A nad inną karą się jeszcze zastanwowię- dodałam i skierowałam się do kuchni.
-Ale Luśka- powiedział Fede i poszedł za mną. W kuchni mnie przepraszał, a ja miałam z tego niezły ubaw.***
***Francesca:
Diego jest cudowny! Wczoraj spędziłam cudowny wieczór z nim. Zabrał mnie na piknik pod gwiazdami. On jest cudowny! Kocham go najbardziej na świecie!
- Co robisz kochanie?- spytałam
- Śniadanie dla nas- powiedział
-A co?- spytałam
- A co byś zjadła?- spytał
- Zdam się na ciebie kochanie- powiedziałam
- Okej- odpowiedział
-Idę się przebrać- powiedziałam
- okej- powiedział i kończył śniadanie, ja natomiast poszłam wykonać poranne czynności.***
***Violetta:
Leon pojechał po małą, bo chciał zrobić małej niespodziankę. Gdy czekałam na nich ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam. Zauważyłam tego chłopaka z centrum handlowego. Tego przez którego miałam problemy z Leonem.
- Cześć kochanie - powiedział z szyderczym uśmiechem.
- Czego tu chcesz?- spytałam
- Przyszedłem do ciebie, mam małą propozycję. - powiedział
-(....)
Jak myślicie co odpowie mu Viola? O jaką propozycję chodzi temu chłopakowi?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O pierwsza!
OdpowiedzUsuńWybacz,że nie komentowałam.
No nie.Znowu ten przybłęda kręci się wokół Vils???
Czekam x
Doczekany!!!!!!
OdpowiedzUsuńAaaaa cudny.
Niech od się odwali od Pani Verdas
Wredny maly bachor
Super rozdział!!!!! Sory że nie skomentowałem wczoraj ale byłam taka zmęczona że poszłam spać i nawet nie sprawdziłam czy coś dodałaś.
OdpowiedzUsuńJa tam się cieszę że ten gość się koło niej kręci. Lubię jak są jakieś akcje:) ale teraz wyjątkowo mogłaby mu powiedzieć że ma spadać na bambus:D Ja chcę się trochę nacieszyć leonettą. Ale tak za 2 lub 3 rozdziały mogłaby się z nim umówić;)
Mam nadzieje, że rozdzialik pojawi się JUTRO??💚💚💚
OdpowiedzUsuń