środa, 10 stycznia 2018

One Shot Leonetta: Nigdy nie wysłany list...


"[...] im piękniejsza była miłość, tym dłuższe będzie cierpienie, kiedy ta miłość się skończy."
One Shot Leonetta: Nigdy nie wysłany list...



Kiedyś z twoich ust usłyszałam słowa: "Gdybyśmy się rozstali napisz list, list którego nigdy do mnie nie wysyłaj. Napisz i spal. Cały ból po moim odejściu zniknie..." Do dzisiaj te słowa pamięta 28-letnia Violetta, która wciąż nie może dojść do siebie po śmierci swojego ukochanego męża. 30- letni Leon odszedł 5 miesięcy temu. Zawodowy żołnierz, o który mówi wszyscy. Uratował życie wielu ludziom, jednak swojego już mu się nie udało. Podczas ostatniej misji w Afganistanie Leon został bardzo ciężko pobity oraz postrzelony. Nikt ani nic nie było w stanie mu pomóc. Odszedł jednak szczęśliwy, ponieważ spełnił swoje marzenie- założył rodzinę, został żołnierzem, spełnił swoje marzenia. Nie mógł jednak uczestniczyć w życiu swojej rodziny już więcej. Wieczorem, gdy Violetta położyła już do łóżek dwie córeczki- Lali i Lucy, postanowiła spełnić życzenie swojego męża. Wzięła kartkę, długopis, ich wspólne zdjęcie i usiadła przy kominku. Na początku nie wiedziała co napisać, jednak, gdy już zaczęła słowa same pisały się na kartce. A oto jak wyglądał ten list:
" Drogi Leonie,

Kiedyś usłyszałam z twoich słów następujące słowa : " Gdybyśmy się rozstali napisz list, którego nigdy do mnie nie wysyłaj. Napisz i spal. Cały ból po moim odejściu zniknie...". Tak też postanowiłam zrobić, gdyż nie radzę sobie po twoim odejściu. Mimo, że minęło już 5 miesięcy każdy dzień jest dla mnie przeżyciem tego na nowo. Wierzę, że pisząc ten list i robiąc tak jak mówiłeś, cały ból zniknie i pozwoli mi ruszyć na przód. Chciałabym w tym liście powiedzieć Ci wszystko co myślę, czuję, co nigdy Ci nie powiedziałam... a może powinnam...
Nie wiem od czego zacząć, więc może zacznę od początku... Dzień, w którym Cię poznałam był najszczęśliwszym dniem w moim życiu... No może nie do końca, bo wylałam na Ciebie cały mój sok, ale przynajmniej Cię poznałam.. Nigdy Ci tego nie powiedziałam, ale było warto to zrobić. Było warto, bo od tego wszystko się zaczęło. Zaczęła się tworzyć NASZA HISTORIA... Na początku bałam się tego jak wszystko potoczy się między nami, jednak z czasem strach zniknął. Jego miejsce zastąpiła pewność siebie. Nie bałam się tego, że powiem coś nie tak, że uznasz mnie za idiotkę i odejdziesz, ponieważ wiedziałam, że tak się nie stanie. Każda chwila jaką z tobą spędziłam jest głęboko w moim sercu. Każda z nich ma swoje miejsce głęboko we mnie i czeka na jej wspomnienie. Dwa lata zanim mi się oświadczyłeś były na prawdę cudowne. Nasze wspólne podróże po Ameryce i Europie były na prawdę cudowne. Każda chwila spędzona tam z tobą była po prostu magiczna... Najcudowniejszy dzień mojego życia? Święta Bożego Narodzenia- dzień kiedy oświadczyłeś mi się przy naszych rodzinach. Myślałam, że dostanę zawału, gdy zobaczyłam jak klękasz przede mną. Musiałam mieć na prawdę przestraszoną minę. Wielokrotnie wyobrażałam sobie ten moment, jednak gdy nadszedł i tak nie byłam spokojna jak w moich myślach. Nasz ślub- jak z bajki. TY i JA- MY
,, Dotąd dwoje choć jeszcze nie jedno, odtąd jedno choć nadal dwoje"
Słowa wypowiedziane przez księdza, które na zawsze pozostaną w moim sercu. Nigdy nie pokocham nikogo tak jak Ciebie, nigdy więcej nie wyjdę za mąż mimo, że wiele razy mówiłeś mi:
" Gdybym kiedyś wyjechał i nie wrócił znajdź kogoś, kto pokocha Cię tak jak ja, kogoś kto będzie dbał o ciebie jak ja, kogoś kto da Ci szczęście, które ja ci dałem. Kogoś kto będzie ojcem dla naszych córek"

Wiem, kochanie, że taka jest twoja wola ja jednak nie zamierzam szukać nikogo. Chcę żeby dziewczynki wiedziały kto jest ich tatą, dlaczego go nie ma, dlaczego ich nie wychowa. Nie chcę kogoś na zastępstwo, za bardzo Cię kocham by to zrobić. 
Na koniec mojego listu chciałabym wspomnieć chwile, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam na prawdę bardzo zestresowana. Ciebie nie było od 2 miesięcy w domu, byłeś na misji, a ja bałam się jak sobie poradzę, jak to będzie. Chciałam Ci powiedzieć o tym, ale nie miałam jak. Napisać w liście? Nie... Wolałam powiedzieć ci osobiście, jednak nie udało mi się. Wróciłeś w dzień porodu. Do dzisiaj uśmiecham się wspominając twoją reakcję. Na lotnisku nie zobaczyłeś mnie, tylko moich rodziców. Powiedzieli Ci, że jestem w szpitalu na porodówce. Twoja reakcja była bezcenna. To jak wpadłeś do sali porodowej.... Pomimo bólu zaczęłam się śmiać. Cudowny dzień w moim życiu. Na samą myśl o nim uśmiechem się sama do siebie. Wtedy właśnie na świat przyszły Lali i Lucy. Dziękuję ci za to, że je mam. Masz w tym na prawdę dużą zasługę. 
Na koniec chcę Ci podziękować. Sprawiłeś, że moje życie się zmieniło. Wystarczyło, że się pojawiłeś, a zaczęłam patrzeć na wszystko w innych barwach. Przyszedłeś do mojego życia w momencie, kiedy potrzebowałam kogoś na kim będę mogła polegać. Kogoś, kogo przytulę i wszystko zniknie. Ty właśnie tak sprawiałeś. Teraz kiedy Ciebie nie ma, nie mam do kogo się przytulić, komu się wyżalić, powiedzieć KOCHAM CIĘ. Mimo, że odwiedzam twój grób codziennie i będąc tam powtarzam te dwa słowa KOCHAM CIĘ to nie jest to samo. Wierzę jednak, że nad nami czuwasz, że widzisz to wszystko co z nami się dzieje. Wierzę, że słyszysz wszystko co mówię będąc przy twoim grobie. Wierzę, że kiedyś jeszcze się spotkamy. Właśnie tam, po drugiej stronie, gdy odejdę ze starości, będąc gotowa ponownie Cię zobaczyć. Pamiętaj zawsze Cię kochałam i zawsze będę.
Twoja Violetta. "
Po tych słowach, na kartkę spadło kilka łez. Violetta przytuliła kartkę do serca, spojrzała w niebo, w głowie powtarzając czule: Kocham Cię. Po chwili zgięła kartkę i wrzuciła ją do ognia palącego się w kominku. Zamknęła oczy i poczuła cudowne ciepło na sercu. Poczuła jakby ktoś niewidzialny właśnie ją przytulał i powtarzał do jej ucha: Teraz już będzie tylko lepiej, Kocham Cię.

I tak właśnie było. Po tym wieczorze Violetta odżyła, postanowiła żyć dalej. Wiedziała, że nic nie będzie takie samo, jednak ból, który nie dawał jej spokoju odszedł wraz ze spalonym listem...



Oto dla was taki krótki One Shot. Dawno mnie tu nie było, oj dawno, bardzo dawno... Jednak naszła mnie ochota na pisanie więc postanowiłam napisać to co miałam w głowie i wam opublikować. Co myślicie? Piszcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz