,,Juntos Para Siempre"
,, Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku."
*** Kilka godzin później, Leon:
Maria została u moich rodziców, a ja kupiłem wino i chciałem jakoś miło spędzić czas z Violettą. Gdy podjechałem pod dom zauważyłem, że wszędzie jest zgaszone światło. Pewnie śpi...~pomyślałem i wszedłem do domu. Rozświeciłem światło i poszedłem do salonu. Na stoliku zauważyłem kartkę i obrączkę. Odłożyłem wino na stolik i wziąłem kartkę oraz obrączkę. Przeczytałem list od Violetty:
,, Leon...
Wiem, że czytając ten list sprawię ci ból, ale nie mogłam więcej tego ukrywać. Nie mogę już z tobą być... Nie umiem... Muszę wyjechać i zacząć swoje życie od nowa... Nie umiem żyć obok ciebie, nie wiedząc co czuję... Odkąd Alex wrócił moje uczucia stały się chaotyczne... Nie wiem czy ciebie kocham czy jego... Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie, dlatego wyjechałam. Oddaję ci obrączkę, bo wiem, że nawet jeśli uświadomię sobie, że to ciebie kocham nie będziemy już razem. Proszę ułóż sobie życie beze mnie... Daj Marii szczęśliwe dzieciństwo i wyjaśnij wszystko. Możesz powiedzieć o mnie złe rzeczy, nie będę miała ci tego za złe. Wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale nie mogłam tak dłużej żyć. Te lata z tobą były wspaniałe, ale nie chciałam cię dłużej oszukiwać. Nie kocham cię...
Zmrawiłem list w ręce od Violetty ze złości. Nie wierzę w to co tutaj napisała, nie wierzę, że nagle odrzyły jej uczucia do Alexa i postanowiła mnie zostawić. Nie wierzę w to! Wziąłem kluczyki i nie zwarzając na godzinę szybko pojechałem do Francesci. Violetta na pewno jest u niej, a jak nie to na pewno wie, gdzie ona jest. Nerwowo dobijałem się do drzwi jej domu. Gdy otworzyła drzwi od razu wszedłem do środka.
- Leon co jest tak ważnego, że dobijasz się do mnie o 23!- krzyknęła.
- Gdzie jest Violetta?- spytałem od razu.
- W waszym domu, a gdzie ma być- powiedziała.
- Francesca nie rób ze mnie debila.- powiedziałem.- Zostawiła mi list, w którym napisała, że wyjeżdża, że już mnie nie kocha, że jej uczucia do Alexa odżyły!- krzyknąłem wściekły.
- Co?- spytała zdziwiona.
- Nie wiedziałaś nic o tym?- spytałem.
- Wiedziałam...- powiedziała cicho.
- Co?!- spytałem jeszcze bardziej zły.
- Wiedziałam, że chce odejść i wyjechać, ale nie dlatego, że znowu czuje coś do Alexa.- powiedziała.- Próbowałam wybić jej ten pomysł z głowy, nie wiedziałam, że odchodzi od ciebie bo znowu czuje coś do Alexa- dodała.
- To teraz już wiesz- powiedziałem.- Francesca gdzie ona jest?- spytałem.- Ja muszę z nią porozmawiać, ona musi mi to wyjaśnić- powiedziałem.
- Nie wiem. Nie mówiła mi dokąd wyjeżdża- powiedziała.
- Co ja powiem Marii?- powiedziałem i usiadłem załamany na kanapie. Nie wierzę, że mi to zrobiła... Co w naszym małżeństwie robiłem źle, że odeszła ode mnie? Co zrobiłem źle?!***
*** Francesca:
Ja ją po prostu zabije! Uduszę ją własnymi rękami!. Już nie miała co wymyślić, tylko to, że nie kocha Leona! Przecież to bzdura! Jak się do niej dodzwonię to nie wiem jak z nią będę rozmawiać! Jak mogła mu tak napisać. Mogła już coś innego wymyśleć, ale nie to, że nie kocha Leona, a jej uczucia do Alexa odżyły! Ja jej tego nie daruję. Gdy Leon wyszedł z Diego z domu na miasto ja od razu zaczęłam dzwonić do Violetty. Leon jest załamany, a ona nie wiadomo gdzie jest. Uduszę ją!
- Violetta- powiedziałam, gdy odebrała.
- Tak Fran?- spytała.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- spytałam.- Leon wpadł do mnie wściekły trzymając list od ciebie i obrączką.- powiedziałam.- Zwariowałaś?!- krzyknęłam.
- Fran spokojnie- powiedziała.
- Jak spokojnie?!- krzyknęłam.- Nie miałaś co wymyślić tylko to, że go nie kochasz?!- krzyknęłam.- Moje uczucia do Alexa odżyły?! Zwariowałaś?!- krzyczałam.
- Fran prosze cię uspokój się i nie krzycz, jesteś w ciąży- powiedziała.- Fran nie wiedziałam co napisać... Więc napisałam to w co uwierzy- dodała. - Co mu powiedziałaś?- spytała.
- Powiedziałam mu, że wiedziałam, że chcesz od niego odejść i, że próbowałam ci wybić ten pomysł z głowy, ale nie wiem gdzie jesteś- powiedziałam.- Nie umiem go okłamywać.- dodałam.
- Wiem, ale i tak ci dziękuję.- powiedziała.- Cami też będzie się trzymać tej wersji?- spytała.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Violetta gdzie ty jesteś?- spytałam.
- W Santa Fe.- powiedziała.
- Co?- spytałam.- Aż tak daleko musiałaś pojechać?- spytałam.
- Tak- odpowiedziała.- Nie mogłam bliżej.- dodała.
- Violetta wróć i powiedz mu o ciąży- powiedziałam.
- Nie mogę- powiedziała.
- To ja mu to powiem.- powiedziałam.
- Nie Francesca nic mu nie mów!- krzyknęła.- Proszę cię, nie mów mu nic- dodała.
- Violetta on jest załamany- powiedziałam.
- Francesca nie mów mu nic... Muszę kończyć pa.- powiedziała i rozłączyła się.
- Violetta... Viola...Vio...- powiedziałam i rzuciłam telefon na kanapę.- Ja cię zabiję obiecuję.- powiedziałam sama do siebie i usiadłam na kanapie.***
*** Kilka dni później, Leon:
Zrobiłem już chyba wszystko co mogłem... Szukam Violetty wszędzie... Nie ma jej u nikogo z rodziny, ani przyjaciół... Nie odzywa się do nikogo.... Martwię się o nią... Ja muszę znać prawdę, bo nie wierzę w to, że już mnie nie kocha... To tylko wymówka. Wszedłem do domu razem z Diego, naszymi przyjaciółmi i rodzicami. Usłyszałem kłótnię Francesci.... z Violettą... Czyli jednak ma z nią kontakt. Postanowiliśmy nie wchodzić dalej tylko podsłuchać ich "rozmowę".
- Violetta masz mu to powiedzieć!... Nie ma, że tak jest najlepiej!... On już poruszył niebo i ziemię, żeby cię znaleźć, a ja go okłamuję, żeby kryć ci tyłek... Nie, nie wierzy w to, że kochasz znowu Alexa, nikt w to nie wierzy... Ja mu to powiem... Violetta. Viola... Vio... Cholera! Wtedy wszyscy weszliśmy do salonu.
- Co przed nami ukrywasz?- spytałem od razu,a Francesca się odwróciła.
- Słyszeliśmy wszystko, mów- powiedział Diego, a Francesca wiedziała, że nie ma wyjścia i musi wszystko powiedzieć... Nie daruję... Teraz musi mi powiedzieć prawdę...***
*** Francesca:
Super... No i ekstra... Diego będzie na mnie wściekły, że była w zmowie z Violettą, wszyscy będą na mnie wściekli... A ja muszę mu powiedzieć prawdę... Nie umiem już zmyślać i kłamać.
- No mów Francesca- powiedział Diego.
- Nie mogę- powiedziałam.- Violetta mnie zabije- dodałam.
- Nie zabiję cię, ale ja za to mam ochotę was obie zabić za to- powiedział Leon. Podszedł do mnie Diego.
- Skarbie nie denerwuj się i powiedz spokojnie, gdzie jest Violetta i dlaczego na prawdę wyjechała.- powiedział.
- Nie mogę- powiedziałam.- Chcę ci powiedzieć, ale nie mogę.- powiedziałam i wybiegłam z ich domu... Nie mogę mu tego powiedzieć.... Violetta będzie wściekła. Szybko wsiadłąm do samochodu i pojechałam do swojego domu...***
*** W tym samym czasie, Santa Fe, Violetta:
Znowu poczułam się gorzej i pojechałam do szpitala... Super, zatrzymają mnie tutaj na kilka dni... Po prostu super... Znowu to samo...
- Ojciec dziecka powinien wiedzieć o pani stanie- powiedział lekarz.
- Nie musi wiedzieć- powiedziałam.- Rozstaliśmy się- powiedziałam.
- Pani życie jest zagrożone i ktoś mu się panią zająć- powiedział.
- Sama sobie poradzę- powiedziałam.- Nikt nie będzie mi potrzebny- dodałam.
- Przyjdę do pani, jak zmieni pani zdanie- powiedział i wyszedł... Napisałam sms do Francesci.
,, Fran... Musisz mi pomóc". Nie wiedziałam wtedy, że telefon Francesci jest u Leona w domu, a nie w Francesci rękach.***
*** Ludmiła:
Przedczytaliśmy sms od Violetty i wspólnie zdecydowaliśmy, że podszyjemy się pod Francescę i napiszemy do Violetty. Może w ten sposób uda nam się jakoś dowiedzieć, gdzie ona jest.
,, Co się dzieje?"
,, Jestem w szpitalu... Musisz mi jakoś pomóc."
- W szpitalu?- spytałam.- Boże co jej się stało...- powiedziałam.
- Odpisuj- powiedział Leon.
- Ale co?- spytałam.
- Nie wiem- powiedział.***
*** Francesca:
Szybko wróciłam do domu Leona. Weszłam do domu, a wszyscy na mnie spojrzeli.
- Teraz ci nie odpuszczę.- powiedział Leon.
- Ale co?- spytałam.
- Violetta jest w szpitalu- powiedział.
- Co?- spytałam i podeszłam do niego.- Jak to w szpitalu?- spytałam.
- Nie wiedziałaś?- spytał.
- Nie- powiedziałam.- Co jej jest?- spytałam.
- Właśnie chciałbym wiedzieć.- powiedział.
- Dobra ona mnie zabije, ale nie mogę tak dłużej.- powiedziałam.
- No więc?- spytał.
- Violetta okłamała cię w tym liście...- powiedziałam..- Wyjechała, bo uważa, że to jest najlepsze wyjście.- dodałam.
- Najlepsze wyjście?- spytał.
- Violetta jest w ciąży...- powiedziałam po chwili. Wszystkich zatkało, a Leon nie wiedział co ma powiedzieć... Ja też nie wiedziałam, czy mówić dalej, czy nie....****
Maria została u moich rodziców, a ja kupiłem wino i chciałem jakoś miło spędzić czas z Violettą. Gdy podjechałem pod dom zauważyłem, że wszędzie jest zgaszone światło. Pewnie śpi...~pomyślałem i wszedłem do domu. Rozświeciłem światło i poszedłem do salonu. Na stoliku zauważyłem kartkę i obrączkę. Odłożyłem wino na stolik i wziąłem kartkę oraz obrączkę. Przeczytałem list od Violetty:
,, Leon...
Wiem, że czytając ten list sprawię ci ból, ale nie mogłam więcej tego ukrywać. Nie mogę już z tobą być... Nie umiem... Muszę wyjechać i zacząć swoje życie od nowa... Nie umiem żyć obok ciebie, nie wiedząc co czuję... Odkąd Alex wrócił moje uczucia stały się chaotyczne... Nie wiem czy ciebie kocham czy jego... Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie, dlatego wyjechałam. Oddaję ci obrączkę, bo wiem, że nawet jeśli uświadomię sobie, że to ciebie kocham nie będziemy już razem. Proszę ułóż sobie życie beze mnie... Daj Marii szczęśliwe dzieciństwo i wyjaśnij wszystko. Możesz powiedzieć o mnie złe rzeczy, nie będę miała ci tego za złe. Wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale nie mogłam tak dłużej żyć. Te lata z tobą były wspaniałe, ale nie chciałam cię dłużej oszukiwać. Nie kocham cię...
Violetta
PS: Ułóż sobie życie z kimś innym. Ja nigdy na ciebie nie zasługiwałam... "Zmrawiłem list w ręce od Violetty ze złości. Nie wierzę w to co tutaj napisała, nie wierzę, że nagle odrzyły jej uczucia do Alexa i postanowiła mnie zostawić. Nie wierzę w to! Wziąłem kluczyki i nie zwarzając na godzinę szybko pojechałem do Francesci. Violetta na pewno jest u niej, a jak nie to na pewno wie, gdzie ona jest. Nerwowo dobijałem się do drzwi jej domu. Gdy otworzyła drzwi od razu wszedłem do środka.
- Leon co jest tak ważnego, że dobijasz się do mnie o 23!- krzyknęła.
- Gdzie jest Violetta?- spytałem od razu.
- W waszym domu, a gdzie ma być- powiedziała.
- Francesca nie rób ze mnie debila.- powiedziałem.- Zostawiła mi list, w którym napisała, że wyjeżdża, że już mnie nie kocha, że jej uczucia do Alexa odżyły!- krzyknąłem wściekły.
- Co?- spytała zdziwiona.
- Nie wiedziałaś nic o tym?- spytałem.
- Wiedziałam...- powiedziała cicho.
- Co?!- spytałem jeszcze bardziej zły.
- Wiedziałam, że chce odejść i wyjechać, ale nie dlatego, że znowu czuje coś do Alexa.- powiedziała.- Próbowałam wybić jej ten pomysł z głowy, nie wiedziałam, że odchodzi od ciebie bo znowu czuje coś do Alexa- dodała.
- To teraz już wiesz- powiedziałem.- Francesca gdzie ona jest?- spytałem.- Ja muszę z nią porozmawiać, ona musi mi to wyjaśnić- powiedziałem.
- Nie wiem. Nie mówiła mi dokąd wyjeżdża- powiedziała.
- Co ja powiem Marii?- powiedziałem i usiadłem załamany na kanapie. Nie wierzę, że mi to zrobiła... Co w naszym małżeństwie robiłem źle, że odeszła ode mnie? Co zrobiłem źle?!***
*** Francesca:
Ja ją po prostu zabije! Uduszę ją własnymi rękami!. Już nie miała co wymyślić, tylko to, że nie kocha Leona! Przecież to bzdura! Jak się do niej dodzwonię to nie wiem jak z nią będę rozmawiać! Jak mogła mu tak napisać. Mogła już coś innego wymyśleć, ale nie to, że nie kocha Leona, a jej uczucia do Alexa odżyły! Ja jej tego nie daruję. Gdy Leon wyszedł z Diego z domu na miasto ja od razu zaczęłam dzwonić do Violetty. Leon jest załamany, a ona nie wiadomo gdzie jest. Uduszę ją!
- Violetta- powiedziałam, gdy odebrała.
- Tak Fran?- spytała.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- spytałam.- Leon wpadł do mnie wściekły trzymając list od ciebie i obrączką.- powiedziałam.- Zwariowałaś?!- krzyknęłam.
- Fran spokojnie- powiedziała.
- Jak spokojnie?!- krzyknęłam.- Nie miałaś co wymyślić tylko to, że go nie kochasz?!- krzyknęłam.- Moje uczucia do Alexa odżyły?! Zwariowałaś?!- krzyczałam.
- Fran prosze cię uspokój się i nie krzycz, jesteś w ciąży- powiedziała.- Fran nie wiedziałam co napisać... Więc napisałam to w co uwierzy- dodała. - Co mu powiedziałaś?- spytała.
- Powiedziałam mu, że wiedziałam, że chcesz od niego odejść i, że próbowałam ci wybić ten pomysł z głowy, ale nie wiem gdzie jesteś- powiedziałam.- Nie umiem go okłamywać.- dodałam.
- Wiem, ale i tak ci dziękuję.- powiedziała.- Cami też będzie się trzymać tej wersji?- spytała.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Violetta gdzie ty jesteś?- spytałam.
- W Santa Fe.- powiedziała.
- Co?- spytałam.- Aż tak daleko musiałaś pojechać?- spytałam.
- Tak- odpowiedziała.- Nie mogłam bliżej.- dodała.
- Violetta wróć i powiedz mu o ciąży- powiedziałam.
- Nie mogę- powiedziała.
- To ja mu to powiem.- powiedziałam.
- Nie Francesca nic mu nie mów!- krzyknęła.- Proszę cię, nie mów mu nic- dodała.
- Violetta on jest załamany- powiedziałam.
- Francesca nie mów mu nic... Muszę kończyć pa.- powiedziała i rozłączyła się.
- Violetta... Viola...Vio...- powiedziałam i rzuciłam telefon na kanapę.- Ja cię zabiję obiecuję.- powiedziałam sama do siebie i usiadłam na kanapie.***
*** Kilka dni później, Leon:
Zrobiłem już chyba wszystko co mogłem... Szukam Violetty wszędzie... Nie ma jej u nikogo z rodziny, ani przyjaciół... Nie odzywa się do nikogo.... Martwię się o nią... Ja muszę znać prawdę, bo nie wierzę w to, że już mnie nie kocha... To tylko wymówka. Wszedłem do domu razem z Diego, naszymi przyjaciółmi i rodzicami. Usłyszałem kłótnię Francesci.... z Violettą... Czyli jednak ma z nią kontakt. Postanowiliśmy nie wchodzić dalej tylko podsłuchać ich "rozmowę".
- Violetta masz mu to powiedzieć!... Nie ma, że tak jest najlepiej!... On już poruszył niebo i ziemię, żeby cię znaleźć, a ja go okłamuję, żeby kryć ci tyłek... Nie, nie wierzy w to, że kochasz znowu Alexa, nikt w to nie wierzy... Ja mu to powiem... Violetta. Viola... Vio... Cholera! Wtedy wszyscy weszliśmy do salonu.
- Co przed nami ukrywasz?- spytałem od razu,a Francesca się odwróciła.
- Słyszeliśmy wszystko, mów- powiedział Diego, a Francesca wiedziała, że nie ma wyjścia i musi wszystko powiedzieć... Nie daruję... Teraz musi mi powiedzieć prawdę...***
*** Francesca:
Super... No i ekstra... Diego będzie na mnie wściekły, że była w zmowie z Violettą, wszyscy będą na mnie wściekli... A ja muszę mu powiedzieć prawdę... Nie umiem już zmyślać i kłamać.
- No mów Francesca- powiedział Diego.
- Nie mogę- powiedziałam.- Violetta mnie zabije- dodałam.
- Nie zabiję cię, ale ja za to mam ochotę was obie zabić za to- powiedział Leon. Podszedł do mnie Diego.
- Skarbie nie denerwuj się i powiedz spokojnie, gdzie jest Violetta i dlaczego na prawdę wyjechała.- powiedział.
- Nie mogę- powiedziałam.- Chcę ci powiedzieć, ale nie mogę.- powiedziałam i wybiegłam z ich domu... Nie mogę mu tego powiedzieć.... Violetta będzie wściekła. Szybko wsiadłąm do samochodu i pojechałam do swojego domu...***
*** W tym samym czasie, Santa Fe, Violetta:
Znowu poczułam się gorzej i pojechałam do szpitala... Super, zatrzymają mnie tutaj na kilka dni... Po prostu super... Znowu to samo...
- Ojciec dziecka powinien wiedzieć o pani stanie- powiedział lekarz.
- Nie musi wiedzieć- powiedziałam.- Rozstaliśmy się- powiedziałam.
- Pani życie jest zagrożone i ktoś mu się panią zająć- powiedział.
- Sama sobie poradzę- powiedziałam.- Nikt nie będzie mi potrzebny- dodałam.
- Przyjdę do pani, jak zmieni pani zdanie- powiedział i wyszedł... Napisałam sms do Francesci.
,, Fran... Musisz mi pomóc". Nie wiedziałam wtedy, że telefon Francesci jest u Leona w domu, a nie w Francesci rękach.***
*** Ludmiła:
Przedczytaliśmy sms od Violetty i wspólnie zdecydowaliśmy, że podszyjemy się pod Francescę i napiszemy do Violetty. Może w ten sposób uda nam się jakoś dowiedzieć, gdzie ona jest.
,, Co się dzieje?"
,, Jestem w szpitalu... Musisz mi jakoś pomóc."
- W szpitalu?- spytałam.- Boże co jej się stało...- powiedziałam.
- Odpisuj- powiedział Leon.
- Ale co?- spytałam.
- Nie wiem- powiedział.***
*** Francesca:
Szybko wróciłam do domu Leona. Weszłam do domu, a wszyscy na mnie spojrzeli.
- Teraz ci nie odpuszczę.- powiedział Leon.
- Ale co?- spytałam.
- Violetta jest w szpitalu- powiedział.
- Co?- spytałam i podeszłam do niego.- Jak to w szpitalu?- spytałam.
- Nie wiedziałaś?- spytał.
- Nie- powiedziałam.- Co jej jest?- spytałam.
- Właśnie chciałbym wiedzieć.- powiedział.
- Dobra ona mnie zabije, ale nie mogę tak dłużej.- powiedziałam.
- No więc?- spytał.
- Violetta okłamała cię w tym liście...- powiedziałam..- Wyjechała, bo uważa, że to jest najlepsze wyjście.- dodałam.
- Najlepsze wyjście?- spytał.
- Violetta jest w ciąży...- powiedziałam po chwili. Wszystkich zatkało, a Leon nie wiedział co ma powiedzieć... Ja też nie wiedziałam, czy mówić dalej, czy nie....****
Za nami 28 rozdział :) jak wam się podobał?
Pisz mi tu szybko next! Błagam! Kłamstwo wyszło na jaw! Fran przyznała się do wszystkiego. Wiedziałam, że V będzie miała znowu problemy z ciążą. Ehhh Biedna. Szkoda mi jej. Nerwy hej nie pomogą, a teraz będzie żyła w stresie dopóki Leon jej nie znajdzie i się nią nie zaopiekuje. Dobrze, że odezwała się do Fran. Inaczej szukali by jej nie wiadomo gdzie.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiedzą gdzie jej teraz szukać. Ufff.
Wszyscy są w szoku. Najbardziej hyba Leon. Do tego ten list. Dobrze, że w niego nie uwierzył. Sam bym nie uwierzyła.
Zajebisty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Koniec w takim momencie!;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że next będzie szybko bo chyba nie wytrzymam z ciekawości;)
Jak zawsze cudowny rozdział
Ola<3
Genialny:*
OdpowiedzUsuńCzekam na next
cudo<3
OdpowiedzUsuńMega<3
OdpowiedzUsuńSerio w takim momencie:(
Czekam na next
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńPisz szybko next, bo chyba nie wytrzymam xD
Jak zareaguje Leonek?
Już nie mogę się doczekać ;*
Powodzenia i dużo weny <3 ;]
Już się nie mogę doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńGenialny!*-*
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCudo;*
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Zajebisty boski super mega nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuńBuziaki dorcia:*