niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 27!


,, Juntos Para Siempre"
,, Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojawiąć jak wielkim cudem jest życie."
*** Po badaniu wyszłam z gabinetu. Byłam zapłakana. Dziecko to teraz najgorsze co mogło nam się przytrafić. Jak ja to powiem Leonowi? Będzie zły.... Nie.... On się o tym nie dowie... Nie powiem mu tego... Nie mogę... Wróciłam szybko do domu. Po drodze próbowałam się uspokoić. Weszłam do domu i rozebrałam się. Z kuchni wybiegła Maria. Jednak nie zdążyłam wrócić.... Leon teraz będzie wypytywał,  a ja nie umiem go okłamywać. Nigdy mi to nie wychodziło i od razu zorientuje się, że kłamię.
- Cie pijas?- spytała.
- Na spacerze- powiedziałam i powoli ją podniosłam.- Co robiłaś w kuchni?- spytałam
- Śniatanko- powiedziała.
- Sama?- spytałam przerażona.
- Njie ś tjatjom- powiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą. Poszłam razem z nią do kuchni i zauważyłam Leona. Super... I co teraz?
- Gdzie byłaś?- spytał od razu,a ja milczałam. Co ja mam mu powiedzieć?
- Violu- powiedział i podszedł do mnie.
- Yyy co?- spytałam.- Byłam na spacerze- powiedziałam szybko.
- Tak wcześnie rano?- spytał.
- Tak- powiedziałam szybko. On wziął ode mnie małą i posadził ją na krześle. Ja spojrzałam na stół, gdzie zauważyłam jedzenie. Od razu mnie zemdliło i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się w niej i wymiotowałam. Leon od razu zacznie coś podejrzewać. Dobija się cały czas do drzwi. Co ja ma powiem... Przecież on od razu będzie chciał mnie zabrać do lekarza i wszystko się wyda... On nie może dowiedzieć się o ciąży. Muszę coś wymyślić. Po kilku minutach wyszłam z łazienki. Stał przed nimi Leon.
- Lepiej?- spytał.
- Tak- powiedziałam i przytuliłam się do niego. On gładził mnie po plecach.
- Po śniadaniu zawiozę małą do Fran i pojedziemy do lekarza- powiedział, a ja szybko się oderwałam od niego.
- Nie- powiedziałam stanowczo.
- Violu musimy wiedzieć co ci jest- powiedział.
- Nic mi nie jest- powiedziałam.- Idę do Fran.- dodałam.
- Dopiero co przyszłaś do domu- powiedział schodząc za mną na dół.
- Wiem, ale muszę z nią pilnie porozmawiać- powiedziałam ubierając się.
- A śniadanie?- spytał.
- Nie jestem głodna- powiedziałam i pocałowałam go czule w policzek. Szybko wyszłam z domu i pieszo poszłam do Fran. Byłam u niej w kilka minut. Nerwowo zapukałam do drzwi, a ona otworzyła szybko i gdy mnie zobaczyła od razu pociągnęła do środka. Opowiedziałam jej wszystko.
- Ja nie mogę mu tego powiedzieć- powiedziałam płacząc.
- To co ty chcesz zrobić?- spytała.
- Nie wiem- powiedziałam.
- No chyba nie chcesz usunąć tego dziecka?- spytała.
- Nie...- powiedziałam stanowczo.- Nie umiałabym tego zrobić- dodałam.
- To co zrobisz?- spytała.
- Wyjadę...- powiedziałam.- Spakuję się i wyjadę... On nie dowie się o dziecku i będzie mógł rozwijać swoją karierę.- dodałam.
- Chyba przez tą ciążę ci odbiło do reszty.- powiedziała prosto z mostu Fran.
- Co?- spytałam zdziwiona.- To najlepsze wyjście.- powiedziałam.
- Najlepsze?- spytała.- Chyba najgorsze- powiedziała.
- Najlepsze- powiedziałam.
- Zwariowałaś- powiedziała.- Odejdziesz i co? Gdzie pojedziesz?- spytała.
- Nie wiem... Gdzieś, gdzie Leon mnie nie znajdzie- powiedziałam.
- Viola uspokój się bo gadasz bzdury. Wiesz, że nie możesz odejść bo Alex cię znajdzie i wtedy nie będzie miał kto cię obronić- powiedziała.
- Nie dowie się gdzie jestem...- powiedziałam.
- Nie... Wybij to sobie z głowy.- powiedziała. - Chcesz odejść, zostawić miłość swojego życia, swoje idealne życie rodzinne, życie, które zaczęło ci się układać, po akcjach z Marią. Chcesz pozbawić Marię życia w pełnej, szczęśliwej rodzinie tylko dlatego, że zaszłaś w ciążę?- spytała na jednym wdechu Fran. Bałam się, że zaraz tu zemdleje.
- Tak.- powiedziałam.- To najlepsze wyjście.- dodałam.
- Najgorsze- powtórzyła kolejny raz.- Zostawisz Leona samego, tym go nie uszczęśliwisz. Gdy to zrobisz tym bardziej zrezygnuje z kariery, bo nie będzie mógł pogodzić się z tym, że od niego odeszłaś. Marię zostawisz, a ona potrzebuje matki. Rodzice nie będą rozumieć twojej decyzji. Fede przyjedzie z Włoch, żeby cię szukać. Wszyscy będą cię szukać, a ja co? Co im powiem? Będę powtarzać, że w końcu cię znajdziemy wiedząc gdzie jesteś, co robisz, dlaczego to zrobiłaś i będę pluć sobie w brodę, że cię nie powstrzymałam.- Powiedziała znowu na jednym wdechu i napiła się wody.
- Fran rozumiem to wszystko, ale nie mogę pozwolić kolejny raz zmarnować szansy Leonowi. Pamiętam jak było z Marią. Zaszłam w ciążę, gdy on rozpoczynał swoją karierę. Przerwałam mu nagrania pierwszej płyty bo musiał się mną zająć, bo moje życie i dziecka było zagrożone. Bo musiał mnie pilnować 24 godziny na dobę.- powiedziałam.- Nie zrobię mu tego drugi raz- dodałam.- Nie umiem...- powiedziałam po chwili.
- Violetta błagam cię, nie rób tego- powiedziała.- Leon się załamie, ja nie będę w stanie ci pomóc.Wiesz, że druga ciąża, to jeszcze większe ryzyko dla twojego życia. Co jeśli gdzieś ci się coś stanie i nikogo nie będzie przy tobie. Nikt nie będzie mógł ci pomóc.- dodała.
- Będę uważać na siebie- powiedziałam.- A Leon będzie sobie mógł ułożyć życie na nowo.- dodałam.
- Gadasz tak, jakbyś go zdradziła i po tym chciała odejść- powiedziała bez wahania Francesca.
- Co?- spytałam.- Nie zdradziłam go i to jest jego dziecko jak o to ci chodzi- powiedziałam.
- Nie... nie chodzi mi o to- powiedziała.- Po prostu jeszcze wczoraj zapewniałaś mnie, że go nie zostawisz, a dzisiaj mówisz mi coś takiego- dodała.
- Wiem, ale przemyślałam to i tak będzie najlepiej- powiedziałam.
- Nie będzie najlepiej dla nikogo.- powiedziała.- Co on powie Marii, że mama odeszła bo już ich nie kocha?- spytała.- Wiesz, że to nie jest prawda.- dodała.
- Bo to jest nie prawda.- powiedziałam.- Ale nie widzę lepszego rozwiązania.- dodałam.- Leon wychodzi wieczorem, a Maria idzie do jego rodziców. Wtedy będę mogła wziąć swoje rzeczy i wyjechać.- powiedziałam.
- Proszę cię przemyśl to jeszcze i nie rób tego.- powiedziała.
- Francesca nie przekonasz mnie, nie zmienię zdania.- powiedziałam.- Leon w końcu zrozumie, że dobrze zrobiłam odchodząc, bo go ograniczałam.- dodałam.
- Gadasz bzdury.-powiedziała.- Dzwonię do Cami.- dodała i wzięła telefon. 10 minut później przyszła Camila, ale ona też mnie nie przekonała. Ja podjęłam decyzję i nie zamierzam jej zmienić. Dla Leona to wyjdzie na dobre... Nie chcę go znowu ograniczać, a jak wyjdę to będzie najlepsze rozwiązanie.***
*** Wieczór tego samego dnia, Violetta:
Wieczorem, gdy Leon pojechał do swojego managera, a zarazem przyjaciela omówić warunki nowej płyty ja spakowałam swoje rzeczy i zadzwoniłam po taksówkę. Leon mógłby namierzyć mój samochód, dlatego musiałam wezwać taksówkę. Zostawiłam Leonowi kartkę. Z bólem serca zostawiłam na niej swoją obrączkę i ze łzami wyszłam z domu. Nie chciałam tego robić, ale nie mam wyjścia. Wynajęłam niewielkie mieszkanie w Santa Fe i tam pojechałam. Podałam inne nazwisko, żeby Leon mnie nie znalazł. Jechałam tam przez całą drogę płacząc... Wiem, że będzie mi ciężko, ale nie mam wyjścia...***


I tak oto prezentuje się 27 rozdział, mam nadzieję, że akcja trochę się rozkręca i nie nudzi was to opowiadanie :) 
Kochani dodaję w weekend dwa rozdziały, ponieważ nie wiem, kiedy pojawi się następny. Od jutra piszę egzamin gimnazjalny i najbliższy rozdział pojawi się we czwartek/piątek. Dlatego też postanowiłam dodać wam dzisiaj kolejny rozdział.
Pozdrawiam, i tym, którzy to czytają i od jutra piszą egzamin życzę powodzenia :)

7 komentarzy:

  1. Wściekła jestem. Zostawiła rodzinę i wyjechała. Ogranicza go? Ehhh on sam chciał drugie dziecko. Co ona zrobiła? A jak coś jej się stanie?
    Zajebisty.

    Powodzenia na testach 😀

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zaesze mega<3
    Czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny:)
    Czekam na nexta;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo:*
    Życzę powodzenia na testach:)

    OdpowiedzUsuń