środa, 30 listopada 2016

"Utracona miłość" | Rozdział 1!


By­wa tak, że od­chodzi­my nie sta­wiając ani jed­ne­go kroku.

" Utracona miłość"

Rozdział 1!




*** Violetta:
Gdyby ktoś półtrora roku temu powiedział mi, że moje życie tak będzie wyglądać wyśmiałabym go... Nie uwierzyłabym mu, a teraz wiem, że byłoby to prawdą. Przez ostatni czas moje życie zmieniło się o 360 stopni. Nie mieszkam już w Buenos Aires, teraz moim domem jest Los Angeles. Ale może opowiem wam wszystko po kolei...

Dokładnie 1,5 roku temu dostałam propozycję pracy w Los Angeles. Kilku producentów przyszło na nasz koncert w Buenos Aires. Po koncercie zaproponowali mi nagrania własnej płyty w Los Angeles. Dla każdego artysty nagrania tam to marzenie, jednak nie każdy ma szanse je spełnić. Razem z rodzicami podjęłam decyzję, że przyjmę tą propozycję, wyjadę i będę spełniać marzenia... Niestety od tamtego momentu moje życie zaczęło się psuć... Straciłam kontakt z wieloma przyjaciółmi, z rodzicami też mam niezbyt dobry kontakt... A co najgorsze straciłam kontakt z NIM... Z jedyną prawdziwą miłością mojego życia.... LEONEM... Najbardziej boli mnie to, że pozwoliłam na to aby odszedł,że pozwoliłam na to, że wszystko między nami się psuło. Jestem zła na siebie, że tak łatwo się poddałam i nie walczyłam o nas... To wszystko moja wina... Praca w Los Angeles była moim marzeniem, ale zapłaciłam za to wysoką cenę. Z rodzicami rozmawia dwa razy w tygodniu, z Francescą i Camillą tak samo, a co do Leona... Nie mam z nim w ogóle kontaktu, czasami pytam dziewczyny co u niego... Nadal go kocham, ale teraz już wiem, że już nigdy nie będę mogła powiedzieć o nim, że jest moim chłopakiem... Ostatnio dowiedziałam się, że ma nową dziewczynę, Melanie... Mam nadzieję, że będzie z nią szczęśliwy, chociaż bardzo mnie to boli... Był, jest i będzie dla mnie wyjątkowy. Gdy się z nim kiedykolwiek spotkam chcę mu tylko pogratulować sukcesów, rozwija się, on i zespół. Ostatnio nawet nagrał teledysk do solowej piosenki. Jestem szczęśliwa, że się rozwija, tak jak wszyscy "moi" znajomi. Tęsknię za nimi, ale sama doprowadziłam do takiej sytuacji... Byłam idiotką... Od pół roku jestem w trasie koncertowej, dzisiaj po raz pierwszy od roku przyjadę do Buenos Aires. Mimo, że mam tam dom zatrzymam się w hotelu. Nie chcę narzucać się ani rodzicom, ani Ludmile i Federico. Odkąd mama Ludmiły wyjechała, Ludmiła mieszka z tatą i Angie. Bardzo się cieszę, że się nią opiekują i ją wspierają. Ja czuję, że nie ma tam już miejsca dla mnie i to z własnej winy... Gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym to zrobiła i nie popełniłabym tych samych błędów...

Do teraz pamiętam ostatnie słowa taty:
,, Nie zapomnij, że sława to nie wszystko, musisz mieć bliskich..."
,, Zadzwoń do Leona, musisz z nim porozmawiać."
,, Przyleć do domu, dawno cię tutaj nie było. "


,, Jeszcze chwila, a go stracisz."
Z tym ostatnim miał rację, dokładnie dzień po jego słowach Leon do mnie zadzwonił. Na samą myśl o tamtej rozmowie, łzy same cisną mi się do oczu.
" Pamiętaj, że bardzo cię kocham i zawsze będę cię kochał, ale ja tak dłużej nie mogę. Same rozmowy mi nie wystarczają, potrzebuję cię przytulić, pocałować, chociaż zobaczyć... Ostatni raz na żywo widziałem cię rok temu, nie mogę tak dłużej. Nie jest mi łatwo, ale musimy się rozstać, mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa i ułożysz sobie życie." 

Na samo to wspomnienie łzy spłynęły mi po policzku, które szybko starłam. Te wspomnienia wracają, bo dzielą mnie godziny od pobytu w Buenos Aires. Oglądam moje i Leona zdjęcia, które podesłali mi fani, chciałabym móc go zobaczyć, ale wiem, że jest to zapewne nie możliwe.









W pewnym momencie natrafiłam na konto Leona na twitterze. Od razu pojawiło mi się zdjęcie jego i Melanie... Bardzo mnie to zabolało, widać, że jest z nią szczęśliwy. Na pewno bardziej niż był ze mną, ja nie potrafiłam dać mu szczęścia i to doprowadziło do naszego rozstania... "Leonetta odeszła, raz na zawsze"~ Przeczytałam jeden z komentarzy i momentalnie się popłakałam, nie mogę na to patrzeć ani tego czytać...***



I tak oto prezentuje się pierwszy rozdział? Co myślicie?

7 komentarzy: